Anioł i mały zwój
1 I ujrzałem innego, potężnego anioła, zstępującego z nieba, ubranego w obłok, a nad jego głową była tęcza. Jego twarz była jak słońce, a nogi jak słupy ognia. 2 W swojej ręce miał otwarty mały zwój. A swoją prawą nogę postawił na morzu, lewą zaś na ziemi. 3 I krzyknął głosem potężnym jak ryk lwa, a gdy krzyknął, siedem gromów przemówiło swoimi głosami. 4 A gdy siedem gromów przemówiło, miałem pisać, lecz usłyszałem głos z nieba, który mówił: Zapieczętuj to, co powiedziało siedem gromów i nie pisz tego. 5 A anioł, którego zobaczyłem, jak stoi na morzu i na ziemi, podniósł swoją prawą rękę ku niebu 6 i przysiągł na Tego, który żyje na wieki wieków, który stworzył niebo i to, co jest w nim, i ziemię, i to, co jest na niej, i morze, i to, co jest w nim, że nie będzie już zwłoki, 7 ale w dniach, gdy zabrzmi głos siódmego anioła, gdy będzie miał trąbić, dokona się tajemnica Boga, tak jak ogłosił swoim sługom, prorokom.
8 A głos, który usłyszałem z nieba, ponownie przemówił do mnie. Powiedział: Idź, weź ten zwój, który jest otwarty w ręce anioła, stojącego na morzu i na ziemi. 9 Podszedłem więc do anioła i poprosiłem, żeby mi dał mały zwój. On zaś powiedział: Weź i zjedz go. Poczujesz gorycz w żołądku, ale w twoich ustach będzie on słodki jak miód. 10 I wziąłem ten mały zwój z ręki anioła, i zjadłem go, a był w moich ustach słodki jak miód. Kiedy jednak go zjadłem, stał się gorzki w moim żołądku. 11 I mówią mi: Musisz znowu prorokować o ludach, narodach, językach i wielu królach.
© 2018-2022 Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa